Krem kupiłam jako dodatek do jednej z gazet. Miałam już wcześniej kilka produktów z Resibo, w tym spodobał mi się skład. Masło shea na drugim miejscu? Biorę! No i chciałam dać szansę innemu zapachowi niż mój klasyczny krem.
I ten zapach mnie zgubił. Zielona herbata i brzoskwinia? Dobre sobie. Krem bezpośrednio po aplikacji pachnie po prostu stęchlizną. Po kilku minutach zapach ulatnia się (a może to ja się przyzwyczajam?), ale te pierwsze momenty po wysmarowaniu rąk są straszne... Podoba mi się się określenie z opinii poniżej - przepocone skarpety z serem, to może być to!
Krem nie zostawia tłustego filmu, szybko się wchłania. A wraz z wchłonięciem praktycznie znika poczucie, że posmarowało się ręce kremem. Nie oczekiwałam cudów, ale gdy na liście składników zobaczyłam masło shea jako drugi (!) składnik, myślałam, że krem otuli dłonie na zdecydowanie dłużej. Porównując krem z moim faworytem z L'occitane, gdzie na drugim miejscu również znajduje się masło shea - to jak rozmawianie na dwa zupełnie różne tematy.
Resibo to m.in. minimalistyczne, cieszące oko opakowania i tak też jest w tym wypadku. Niestety piękne opakowanie w tym wypadku nie oznacza równie pięknego wnętrza.
Przejdź do recenzji