Maska pięknie pachnie, a wielki słój jest bardzo wydajny, to samo pisałam o wcześniej testowanych z serii.
Ten kosmetyk nie jest zły, ale te wcześniej testowane wypadły lepiej. Wydaje mi się, że to przez to, że w składzie jest mniej emolientów, a więcej ekstraktów, a ja z obserwacji wiem, co służy moim włosom.
Stosowałam na 3 sposoby i jak zawsze najlepiej sprawdza mi się jako maska, przetrzymana troszkę dłużej na włosach i spłukana. Absolutnie włosy się lepiej nie rozczesują, jak to podobno się dzieje w przypadku innych osób używających Garniera, ale producent tego nie obiecuje.
Niektórzy pisali też, że to plus, że Hair Food nie ma silikonów. A dla mnie to ani plus ani minus, Silikony dają wspaniałe rezultaty, jeśli umie się ich używać w pielęgnacji, Nic lepiej od nich nie zabezpiecza i nie ułatwia rozczesywania, więc to nie jest tak, że silikony to czyste zło, wręcz przeciwnie.
Po tej masce zauważyłam, że włosy są bardzo mięciutkie, jedwabiste w dotyku i to właściwie wszystko. Czyli nie jest zła, ale po jej siostrach miałam bardziej spektakularne efekty.
Oczywiście stosowałam też w metodzie OMO na 1 lub 2 O i też się sprawdziła.
Tutaj przynajmniej chyba nikt nie będzie miał wątpliwości, że to maska z papai, bo w masce z masłem kakaowym dużo osób pisało, że to maska kokosowa. Słowo "Cocoa" wzięli za kokos a nie za kakao, którym to słowem jest w rzeczywistości. Nie pierwszy raz spotykam się z taką pomyłką i nie wiem czy aż tak słabo znają język angielski, czy nie zerknęły nawet na skład i nie widziały, że nie ma tam kokosa a masło kakaowe tak? Czy nie czuły, że nie ma kokosowego zapachu ani na opakowaniu nigdzie ten kokos nie widnieje? Czy może po prostu nawet nie użyły tego produktu?
Ja mam włosy wysokoporowate, kręcone, plączące się. Ta maska z papają zda na takich egzamin, jeśli zastosujemy ją z silikonowym serum. Ja tak robię i to mi najlepiej służy w tym konkretnym przypadku, ale każdy musi znaleźć swój sposób ;).
Przejdź do recenzji